Święta, święta, święta... zwykle towarzyszy im nerwowa atmosfera gigantycznych korków na ulicach, przed kasami w sklepach, nieśmiertelny George Michael, i kilka innych mniej lub bardziej udanych interpretacji kolęd... u mnie nierozerwalnie od lat dodatkowo przepychanki związane z tym, czy będę czy nie będę pracował w któreś święto... niestety, "wiedziały gały co brały" podejmując taką pracę... powinno być zupełnie inaczej, skoro już nakręcamy się na święta... jak? Obojętnie, w domu czy w pracy, na kanapie, spacerze, w podróży, prywatnie czy służbowo... może warto westchnąć, i pozwolić sobie na odrobinę refleksji, niewielką chociaż odrobinę zadumy nad sobą w tym czasie. I tego właśnie wszystkim serdecznie życzę, to przecież tak niewiele... a może aż tak dużo?
23 gru 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)