CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

23 gru 2011

Świąteczna refleksja nad sobą...

Święta, święta, święta... zwykle towarzyszy im nerwowa atmosfera gigantycznych korków na ulicach, przed kasami w sklepach, nieśmiertelny George Michael, i kilka innych mniej lub bardziej udanych interpretacji kolęd... u mnie nierozerwalnie od lat dodatkowo przepychanki związane z tym, czy będę czy nie będę pracował w któreś święto... niestety, "wiedziały gały co brały" podejmując taką pracę... powinno być zupełnie inaczej, skoro już nakręcamy się na święta... jak? Obojętnie, w domu czy w pracy, na kanapie, spacerze, w podróży, prywatnie czy służbowo... może warto westchnąć, i pozwolić sobie na odrobinę refleksji, niewielką chociaż odrobinę zadumy nad sobą  w tym czasie. I tego właśnie wszystkim serdecznie życzę, to przecież tak niewiele... a może aż tak dużo?

18 wrz 2011

WYPRAWA TOBAGO 2011 - NOWA PRZYGODA NA WYSPACH SZCZĘŚLIWYCH :)

Od kilku dni jest mi gorąco, zielono, dżunglowo, rafowo... jak zwykle szczęśliwie i okazyjnie znalazłem się na wyspie Robinsona Cruzoe. tak, tak, to ta wyspa była natchnieniem i inspiracją Daniela Defoe do napisania tej kultowej, wspaniałej powieści. Tobago, echech... poniżej publikuję mniej lub bardziej codzienne zapiski z podróży po wyspie, która jak na Karaiby wcale nie jest dostępna za niebotyczne pieniądze. Czy jednak warto ją odwiedzić? To się okaże, jak sądzę, po prawie 3 tygodniach pobytu tutaj...

Zapraszam poniżej...

28 lip 2011

28.07.2011-Projekt Ecotropicana, ul.Gnieźnieńska to historia!

Dawno mnie tutaj nie było, nie było czasu, żeby się rozpisywać, bo i zmian bardzo dużo, i czasu, i chęci też jakby mniej do pisania... Ecotropicany już nie ma pod namiotami! 30 czerwca do późnej nocy w sile kilku ludzi składaliśmy konstrukcje obydwu hal namiotowych. Zajęło to ... 5 godzin! Dwa gigantyczne namioty zniknęły z placu. Monitoring naszego dotychczasowego odludzia był jednak jak najbardziej zasadny :). Wychodząc wieczorem z Eco, mogliśmy nie zastać rano namiotów :). Teraz już mogę podsumować, nie kusząc losu - przez 2 lata funkcjonowania zginął nam słownie: 1 wąż ogrodowy, mieliśmy jedną próbę kradzieży kabla elektrycznego z terenu Eco (nieudaną) i jedną ( niestety, udaną) z posesji zaopatrującej nas w prąd, kradzież kabli zasilających. Jak łatwo zauważyć, problemem nie byli "zawodowi" złodzieje, ale tzw. złomiarze, podobno ewenement na skalę światową! Poznań wsławił się ostatnio bezsilnością w podobnym temacie, zuchwałej, 3-krotnej kradzieży kabli w centrum Poznania, na rondzie Kaponiera.

Kiedy przejeżdżam koło byłego terenu Eco, patrzę z niedowierzaniem, jak szybko można było stworzyć ponownie dziewiczy teren po działalności, z której przez te miesiące, lata mam tyle wspomnień. A mam ich sporo. I wszyscy, którzy tam ze mną działali. To już przeszłość, teraz oswajam się z nowym miejscem, nową przestrzenią... :). Liczę, że rozpoczniemy działania we wrześniu testowo, na stałe od października.

28 maj 2011

Optymistyczny akcent na koniec mojej "przygody" z polityką... i niech tak zostanie :)

Przejrzałem kilkanaście swoich wpisów wstecz i zdałem sobie sprawę po chwili przemyślenia, że dałem się wmanewrować w klasyczne błędne koło ekscytowania się tym, na co nie mam wpływu, a co podsuwają mi media przed oczy i w uszy ze wszystkich stron.W podobnej sytuacji jest kilkanaście mln rodaków, podniecających się tym, co im szklane okienko telewizora przyniesie. 2/3 informacji medialnych zajmuje polityka, politycy, drugą część tzw. celebryci i lanserzy, (fuj, obrzydliwe słowa), a jakiś niewielki procent zajmuje to, co wartościowe i rozwijające w przekazie medialnym. Dlaczego tak się dzieje? Media po prostu nauczyły się reagować na to, co jest najbardziej pożądane przez widzów, słuchaczy. A że badania statystyczne społeczeństwa pokazują, że ludzie wolą obejrzeć kłótnie między politykami czy Helę w opałach czy Kiepskich, zamiast dyskusji wybitnych intelektualistów o sprawach filozoficznych czy filmu przyrodniczego, więc to im się podaje. Po prawdzie, na film przyrodniczy dzisiaj można przełączyć się na przynajmniej kilka kanałów, więc wszyscy "władcy pilotów" w domach mogą to zrobić bez trudu pewnymi przyciskami. Dlaczego tego nie robią, to już zupełnie inne rozważania. Niemniej nastąpił we mnie przesyt przekazem smoleńskim, kto jest za, kto jest przeciw, kto co jada na śniadania, lub który aktor ile czasu spędza w toalecie, więc... dzisiejszy dzień, w którym właśnie przed chwilą zobaczyłem ogon odlatującego Air Force One Baraka Obamy traktuję symbolicznie jako początek mojego odcięcia się od spraw politycznych naszego kraju-raju. Sama wizyta najpotężniejszego, jak usłyszałem, człowieka świata (na pewno najbardziej kosztownego) przebiegła dla mnie zupełnie obojętnie. Jedynie z czysto ludzkiego podejścia zastanawiałem się, jak to jest być prezydentem USA w Warszawie. W ogóle jak to jest być takim prezydentem. I... nie cz. I powoli dochodzi do głosu pokolenie, które ma bardzo podobne podejście...

http://www.rp.pl/artykul/181712,665247.html

Przez najbliższe dni będziemy zasypywani cytatami i tłumaczeniem "ciemnej masie" (to cynizm), co Barak Obama miał na myśli. Już portale pełne są tekstów: ""Barak Obama powiedział" albo "Według Baraka Obamy..." itd. Hmmm...
Najfajniejsze jednak było coś innego. Pierwszy raz z ust Jarosława Kaczyńskiego popłynęły słowa na poziomie, jakiego oczekuje się od polityka. Wsłuchiwałem się w tą wypowiedź z prawdziwą przyjemnością, i... tym optymistycznym akcentem kończę zainteresowanie polityką... the end.... :)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,J-Kaczynski-ide-do-prezydenta-Komorowskiego,wid,13454344,wiadomosc.html?ticaid=1c627&_ticrsn=3

14 maj 2011

NOWE MIEJSCE ECOTROPICANY! OD 1 LIPCA W NOWYM MIEJSCU! W CENTRUM POZNANIA! UL. MAŁE GARBARY 2!

Od 1 lipca zaczynamy działalność w nowym miejscu, które wybraliśmy po analizie naszej dotychczasowej działalności pod namiotami. Nowe miejsce, to obiekt w centrum Poznania, na ulicy Małe Garbary 2. Kto wie, gdzie jest pływania na ul.Wronieckiej, a po drugiej stronie dwupasmowej ulicy Małe Garbary jest stacja benzynowa Bliska, ten znajdzie nas bez problemu - nasz obiekt znajduje się przy wymienionej stacji, a wjazd na nasz parking (tak, tak, mamy własny parking dla samochodów, mimo czerwonej strefy w mieście :))znajdziecie z ulicy Małej Garbary, na narożniku z ulicą Bóźniczą, przy wjeździe lub, jak kto woli, wyjeździe ze stacji benzynowej. Zalety, które widzimy już dzisiaj, to łatwy dojazd, w równej odległości z każdego miejsca w Poznaniu, i komunikacją miejską, i samochodami. Obiekt jest murowany, ale będzie przez nas utrzymany dokładnie w tej samej konwencji co namiotowa Ecotropicana... Teraz przed nami trudna kwestia logistyki przenosin :)

2 maj 2011

NOWA FORMUŁA BLOGA...

Od maja zmieniam formułę bloga. Wszelkie zapiski będą pojawiały się w podblogach z odsyłaczami - linkami tematycznymi. Uporządkuje to trochę treść i formułę, a jednocześnie uchroni tych, którzy nie cierpią, jak narzekam lub nie cierpią, że jestem w zbyt dobrym natroju, bo i tacy się zdarzają :). W MYŚLACH Z HAMAKA pojawiać się będą moje przemyślenia na różne tematy, czasem mniej, czasem bardziej wzniosłe i poważne.
Zapraszam na podstrony, których z czasem powinno być coraz więcej, w miarę pojawiania się moich nowych potrzeb.

Marek Stawski

12 kwi 2011

CHŁODNY, SŁONECZNY PORANEK...

Coraz więcej zieleni dookoła, coraz wyższe temperatury. Dzisiaj od rana świeci piękne Słońce, i niech tak zostanie :).
Chyba znaleźliśmy obiekt, który ma nam posłużyć przez jakiś czas w Poznaniu za siedzibę Ecotropicany! Sumując wszystko, czego nauczyliśmy się w działaniu w namiotach, ustaliliśmy, czego poszukujemy i znaleźliśmy budynek praktycznie w samym centrum Poznania! Najbliższe spotkania z właścicielami i biegłymi w sprawach m.in. BHP pozwolą ustalić szczegóły, mamy nadzieję, co najmniej, kilkuletniej współpracy.

9 kwi 2011

WICHURA...

Od dwóch dni wieje z prędkością prawie 100 km na godzinę! Plandeki  Eco łopoczą z hukiem, ale wszystko stoi dzielnie. Wczoraj pisałem o ciężkich ołowianych chmurach na niebie, dzisiaj świeci Słońce, wyglądając spoza chmur. Patrząc na niebo, przyszło mi do głowy, żeby zrobić zdjęcie ładnego fragmentu nieba i umieścić je na suficie Ecotropicany. Efekt prawdziwego nieba powinien być bardzo sugestywny. Ale to już w nowym miejscu....

8 kwi 2011

WIOSNA OD DZISIAJ ! :)

Kalendarzowa wiosna w marcu dla mnie nic nie oznacza poza umowną datą. Wiosna zaczyna się dopiero wtedy, kiedy zobaczę świeżą zieleń rozwijających się liści na drzewach i krzewach, czystą zieleń pól i poboczy, a już całkowicie robi się wiosennie, kiedy te same "objawy" zobaczę w głębi lasów, które  śpią dłużej niż ich skraje i polany. I właśnie dzisiaj jest taki dzień, kiedy te zjawiska widzę wokół siebie. Drzewa i krzewy dostają zieloności na końcówkach gałązek, trawa zieleni się świeżymi źdźbłami, a temperatura nawet w nocy nie spada poniżej wegetacyjnego minimum 5 stopni w plusie. 08 kwietnia, początek wiosny! Co prawda jest 7 stopni i bure chmury na niebie, kiedy w Hiszpanii jest 18 stopni od rana, ale idzie ku lepszemu czasowi w Polsce, wkroczyliśmy w tą dla mnie lepszą połowę roku :)

5 kwi 2011

WIOSNA, A MY SZUKAMY DALEJ...

W Poznaniu już zna nas większość biur nieruchomości :). Jak się okazuje, rynek tego typu nieruchomości nie jest wcale wielki. Bywa, że biura przekazują nam informację o tym samym obiekcie. I ceny! Na razie wszystko co oglądaliśmy nie nadaje się na naszą działalność. Albo lokalizacja zła, albo obiekt zły, albo cena za wysoka. Szukamy dalej, a wokół wreszcie wiosna, i robi się zielono :)

24 mar 2011

PLANY PRZEPROWADZKI ECO...

 DECYZJA ZAPADŁA... ponieważ rozmowy z urzędami o stałej lokalizacji ciągną się w nieskończoność, a wszyscy mają ważniejsze sprawy, niż zawracanie im głowy jakąś edukacją i rozwojem dzieci, młodzieży... na marginesie, priorytetową sprawą w krajach tzw. rozwiniętych, do których podobno Polska aspiruje, postanowiliśmy nie czekać na ich decyzje i zaczęliśmy szukać lokalizacji w zasobach prywatnych. Tak właśnie "rozwija się" Polska - wychodzi się z prywatną inicjatywą zagospodarowania bezużytecznego PUBLICZNEGO, CZYLI NASZEGO, WSPÓLNEGO... podobno... terenu, na który nikt w urzędach nie ma pomysłu, na cele społeczne. Proponuje się objęcie działaniami obszaru, który z terenu bezużytecznego, niebezpiecznego dla okolicznych mieszkańców mógłby stać się perełką rekreacyjną i użytkową dla miasta, i ... nic. Taaak, przy takim podejściu do inicjatyw Polska na pewno się rozwinie, jestem pewien, w drugie Niemcy lub Francję :/. Jasne! Czy stoją za tym jakieś "inne" względy? Nie, po prostu inercja decyzji urzędniczych w Polsce dorównuje albo już przewyższa "manianę" Latino. A marzy nam się poziom i jakość życia Niemców. Powodzenia! Pusty śmiech.... Najgorsze, że nie ma alternatywy dla ludzi, którzy wykazują się takim "zaangażowaniem" w tworzeniu świetlanej przyszłości dla naszych dzieci i wnuków...
Dopóki ktoś się nie obudzi albo zostanie obudzony w urzędach, do których składaliśmy nasze wnioski i propozycje, postanowiliśmy przenieść się w stałą lokalizację, ponieważ namioty spełniły już swoją rolę. Przez ponad 2 lata wypracowaliśmy warianty i zasady działania, znamy potrzeby, mocne i słabe strony naszej działalności i możemy z powodzeniem zakreślić ramy naszego funkcjonowania na aktualnym etapie rozwoju.  tym kolejnym etapem  powinien być lokal, obiekt stały, z podstawowym założeniem wygodnej lokalizacji pod kątem dostępu dla gości. 
Czy zrezygnowałem z planów własnej hali tropikalnej? Nie, ale taki obiekt musi być zbudowany z rozmachem  wymagającym dużej powierzchni wewnątrz i na zewnątrz, tak, żeby zapewnił całodzienne atrakcje dla swoich gości. Zwyczajnie, żeby ludziom opłacało się do nas przyjechać na dzień, może dwa... 

21 lut 2011

Ochrona lasów w Polsce - koniec przemyśleń... :)

A dopóki nie ma działań systemowych w tej dziedzinie, dopóki w szkołach ważniejszą lekcją biologii jest budowa pantofelka od zasad współżycia z lasem, do tego czasu musimy uzbroić się w cierpliwość i mieć nadzieję, że pojedyńcze inicjatywy, jak chociażby nasz projekt, gdzieś w umyśle dzieci i młodzieży (bardziej liczę na dzieci i ich wrażliwość) posieją ziarno świadomości dbania i zwyczajnego opiekowania się tym, co jeszcze niedawno, kilka tysięcy lat temu, stanowiło nasz dom. Obecnie jest domem wielu istot, mających wokół siebie i dla siebie coraz mniej miejsca. Wydaje się, że najlepiej i najprościej wprowadzać działania o których piszę przez szkolnictwo. Czy to wina nauczycieli, że więcej czasu poświęcają na lekcjach skomplikowanemu procesowi fotosyntezy i jego mechanizmom, niż wyjaśnieniu, dlaczego ten mechanizm jest tak ważny? Takie są programy nauczania i przyczyny ich wyglądu nie należy szukać w szkołach. A gdzie? Tam, gdzie są tworzone. Zrozumienie sensu i celowości działania jest podstawą jego akceptacji. Inaczej reagujemy, kiedy nam się coś karze, a inaczej, kiedy rozumiemy dlaczego cos musimy zrobić. Zrozumienie tej prostej reguły jest podstawą, według mnie, do kształtowania zupełnie innych postaw u ludzi, niż dotychczasowe. Niestety, na takie podejście w edukacji długo chyba przyjdzie nam czekać, patrząc na przeładowane programy szkolne, które z materiałem nauczania ledwo mieszczą się w ramach roku szkolnego. Czy rzeczywiście naze dzieci potrzebują tyle "wiedzy" pompowanej im pamięciowo do głów? Jak w natłoku informacji podawanej w dodatku w błyskawicznym tempie, przyswajanej głównie pamięciowo, mają wartościować sobie wagę przekazywanej wiedzy, skoro wszystko jest najważniejsze w mniemaniu nauczycieli?
Z własnego doświadczenia wiem, że przy nadmiarze bodźców tworzy się w pewnym momencie blokada w mózgu, taki swoisty wyłącznik bezpieczeństwa, który nie dopuszcza do "przegrzania" umysłu. I co wtedy? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na kształtowanie pozytywnych emocji, chwalebnych postaw, moralności? Oczywiście, można powiedzieć, że szkoła jest od nauczania, od wychowania są rodzice, dom. Kiedy 3/4 swojego życia spędza się w szkole, to nie ma ona wpływu na naszą moralność, emocjonalność?
Dzieci wracają do domów i siadają przed komputerami. To źle? Oczywiście, że nie, ale  portale społecznościowe odzierają ludzi z emocjonalności związanej z bezpośrednim kontaktem z drugim człowiekiem. W sieci, w zaciszu własnego pokoju, czują się bezkarni. Powoli zapominają o normalnych relacjach międzyludzkich, a co dopiero o postawach związanych z relacjami chociażby ze zwierzętami. Dramatyzuję? Może trochę, ale tworząc obraz współczesnego społeczeństwa w Polsce, próbuję znaleźć sposób na przełamanie obojętności, lub co gorsze, złych postaw w temacie, który mnie w projekcie najbardziej interesuje. Czy jest to możliwe w odniesieniu do tego, co napisałem poniżej? Jestem przekonany, że tak, tylko trzeba wypracować  sposoby pokazania ludziom korzyści wynikających z takiej a nie innej postawy czy zachowania. Może trzeba wylansować jakąś modę na określone zachowania. Postarać się, żeby las stał się znowu "trendy". Może wtedy krok po kroku uda się wrócić do tego, co jeszcze kilkanaście lat temu było takie ludzkie, takie fajne.

Przemyśleń o lasach ciąg dalszy...

Potrzebne są działania systemowe... co przez to rozumiem? Rozumiem przez to, że w szkołach, różnych działaniach, medialnych też, na skalę całego kraju powinno być prowadzone łopatologiczne wkładanie do głów zachowań proekologicznych, ochroniarskich dotyczących lasów. Jak to się dzieje, że dla krajów skandynawskich zachowania związane ze współżyciem z lasem są oczywiste, ważne, a dla nas w Polsce, w której jak rzadko w którym kraju europejskim mamy ogromne połacie lasów, dzikich lasów, istnieje ogromny potencjał rozwoju chociażby turystyki, to ogromne bogactwo traktuje się marginalnie? Czy jesteśmy jako kraj potęgą przemysłową, rolniczą przy gigantach Europy Zachodniej? Chyba raczej nie... Każdy kraj ma swoją wiodącą specyfikę, niemal specjalizuje się w określonych dziedzinach. Polska traktowana jest jako kraj dopiero rozwijający się gospodarczo, ekonomicznie i w każdej innej kategorii, czy nam się to podoba czy nie. Czy możemy stać się potęgą przemysłową, elektroniczną, która może konkurować z Niemcami, Francją, Anglią? Hmmmm.... Wielu zagranicznych gości podkreśla coś, co nam się generalnie nie podoba, ale dla nich jest swoistą atrakcją. Mamy w Polsce pewien pierwotny stan bycia, który my nazywamy zacofaniem. Dlaczego w naszym przekonaniu słabości Polski nie przekuć na korzyści? Dlaczego szerokie rozlewiska Biebrzy czy dzikie knieje puszcz, właśnie dlatego, że się uchowały jako takie dzikie, nieuporządkowane prawdopodobnie z braku funduszy na kolejne budowy, różnego rodzaju ingerencje w przyrodę, nie mogą się stać naszą dumą narodową? No nie mogą, bo nikt tego nie postrzega jako dumę :(. Jasne, można powiedzieć tak - Skandynaw może sobie kochać swoją naturę, podjeżdżając do swojego ukochanego lasu luksusowym ukochanym volvo ze swojego pełnego wygód domu. To przywilej społeczeństwa rozwiniętego, które dorobiło się lodówek, zmywarek, płaskich telewizorów już w poprzednich pokoleniach, kiedy społęczenstwo polskie zmagało się z kryzysem socjalistycznym, kiedy na kolorowy telewizor dostawało się przydział, podobnie jak na samochód czy maszynkę gazową. Oni od lat mają to, co dopiero niedawno stało się w miarę dostępne dla Polaka. I tutaj można w pewnym sensie zrozumieć rozszalały konsumpcjonizm naszego społeczeństwa. Niepokoi mnie coś innego... że za tym materializmem nie idzie zdrowy rozsądek, rozum, planowe perspektywiczne myślenie, mądre kierowanie rozwojem społeczeństwa. Pewnie, można powiedzieć: co tam lasy, przyroda, dzisiaj nie mam czasu nawet żeby usiąść spokojnie i odpocząć w domu, a co dopiero łazić po lesie... no właśnie, dzisiaj... Za 15- 20 lat, jak ten czs się znajdzie, może się okazać, że nie mamy gdzie "łazić"... Bardzo żałuję, że zachłystując się dobrami "zachodnimi", cudeńkami techniki, w wielu dziedzinach, też w ochronie przyrody zatraciliśmy myślenie perspektywiczne, planowanie. Dla 90 % społeczeństwa w Polsce ważne jest dziś i teraz za każdą cenę, dla decydentów również. Ubolewam, że jedynie akcje ekologicznych fanatyków i zapaleńców powodują od czasu do czasu jakieś trzeźwiejsze spojrzenie. Szkoda, że w takich realiach dochodzą do głosu głównie ludzie propagujący skrajne postawy, którzy najchętniej chcieli by ogrodzić puszcze, góry, lasy zasiekami z drutu kolczastego. A to nie tędy droga, w moim przekonaniu.

18 lut 2011

CZY LASY TO DOBRO NARODOWE W POLSCE?

Czy lasy są dla nas jakąkolwiek wartością? Dla Skandynawów jest to oczywiste. Oni nie rozumieją innej postawy. Tam las jest tak samo ważny jak supermarket w miejscowości czy szkoła. Jak to wygląda w Polsce? Kiedy kontaktujemy się z lasem w Polsce? Dokładnie tak - "kontaktujemy się"... Jako dziecko normą były popołudniowe czy weekendowe wypady na spacery z rodzicami do lasu. Dzisiaj? Przeciętny Polak w mieście nie wychyla nosa poza samochód, jadąc często między jedną pracą a drugą, więc las ogląda najczęściej zza szyby auta. Najszybciej z przyrodą skontantuje się mieszkaniec miasta mając psa, ograniczając kontakt poranny i wieczorny do skweru przed blokiem lub alejki spacerowej przed domem. Większość z nas swój wolny czas woli spędzić w przytulnych, ciepłych alejkach wielkich centrów handlowych, niż tłuc się po surowym, zimnym lesie, gdzie nic nie da się kupić, zjeść, wypić... Czym dla przyszłych mieszkańców nowo budowanych osiedli pięknych domków jednorodzinnych są okoliczne lasy widać, kiedy wejdzie się do takiego zagajnika obok budowy. Góry śmieci nie są wytworem ludzi mieszkających kilkadziesiąt kilometrów dalej. Najczęściej w lasach bywają pasjonaci sportów, od ludzi biegających (coraz mniej ich), przez rowerzytów po... , kierowców quadów (o zgrozo). Czy są to pasjonaci dobra narodowego, jakim jest las? Proszę zatrzymać, jak pozwoli na to, kierowcę quada i zapytać jakie gatunki drzew rosną wokół niego....
Do czego zmierzają moje wątpliwości? Zastanawiam się, jaki procent mieszkańców Polski jest w żywotny sposób zainteresowany sprawami lasu, jego ochroną. Jaki procent ma umiejętność zachowań w lesie? Tak jak w przypadku lasów deszczowych, tak i w naszych lasach jest potrzebne działanie systemowe, budzące świadomość potrzeby chronienia i pokazujące sposoby takiego działania, z podkreśleniem korzyści z tego płynących dla przeciętnego obywatela. Co do tego ostatniego podnoszenia świadomości mam ogromne wątpliwości, widzą, jak w mojej pracy zamiast odchodzić od papierów, od dwóch dni dokłada się kolejne dokumenty papierowe. Zamiast jednej kartki formatu A4 dotąd wypełnianej w pracy pogotowia ratunkowego, dzisiaj wypełniane są ... 4 takie kartki, zadrukowane jednostronnie, bo... samokopiujące! Gdzieś w jakiejś strukturze ochrony zdrowia ktoś ma gdzieś coś mu tak bardzo odległego, jak ochrona lasów przed wycinką na takie papiery, bo trudno nazwać tą makulaturę dokumentacją! i ci decydenci kształtują właśnie świadomość narodową co do potrzeby ochrony lasów, przyrody, bo przykład przecież idzie z góry, prawda? Podobnie jak od, ochydne słowa, za przeproszeniem, celebrytów i lanserów. Taka pani Anna Mucha, zakładają na siebie futro z jakiegoś martwego zwierzęcia, jaki styl lansuje? Chyba jedynie polski, bo cały świat krytykuje farmy, przetrzymywanie tam zwierząt futerkowych, a tym bardziej futra ze zwierząt dziko żyjących. Według wielu ludzi na forach w internecie, pani Mucha zatrzymała się wyraźnie w rozwoju swojej świadomości na poziomie człowieka jaskiniowego, który wtedy nie miał alterntywy i nosił na sobie skóry. Albo nikt jej nie pokazał nie mniej ciepłych wytworów ludzkiej ręki, takich jak tkaniny syntetyczne. Chociaż z drugiej strony, degradacja tkanin syntetycznych o zużyciu będzie o wiele trudniejsza niż naturalnej skóry... hmmm. Ale jest jeszcze recykling, który w Polsce raczkuje, albo przybiera paradoksalnie rozbudowane wymogami zasady co do tego, co gdzie mamy odłożyć. I znowu, gdzie jest złoty środek w tym wszystkim? Wegetarianie zakrzykną: "mordercy, nie jedzcie krów." A dlaczego, z drugiej strony, skoro jesteśmy przystosowani do spożywania diety mieszanej? Może lepiej krzyczeć: "jedzcie mniej krów!"? jak to powiedzieć mieszkańcom Argentyny, u których podstawą diety jest mięso? Jak już jemy te krowy, to zostają z nich skóry. DLaczego nie produkować z nich ciepłego ubrania? No tak, nie jestem jednak pewien, co na sobie miała pamiętnego wieczoru Anna Mucha, ale raczej na pewno nie futerko z krowy...

OCIEPLENIE KLIMATU... :) :) :) ?

Nie, żebym miał wątpliwości, chociaż.... Wczoraj przeczytałem artykuł pewnego polskiego naukowca, który analizował zmiany klimatyczne w aspekcie surowości  zim, które od 2 lat skuwają mrozem Polskę. Konkluzja jest jedna - mróz mrozem, śnieg śniegiem, a i tak temperatury globalne idą w górę. Liczby podobno tłumaczą wszystko, ale w odczuciu człowieka, który wychodzi na - 4 stopniowy mróz i odśnieża samochód z 10 cm warstwy śniegu, jakoś nie bardzo. Może lodowce się topią, może podnosi się poziom mórz globalnie, ale jakoś nie odczuwam na razie tego ocieplenia, a wręcz przeciwnie. Nieufnie podchodzę do takich danych po tym, jak niedawno opublikowano maile sugerujące manipulację danymi przez najważniejsze autorytety w temacie klimatologii światowej. Myślę, że we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Często spotykamy się w tematach ochrony przyrody z ludźmi wykazującymi skrajne postawy. Jeżeli mówi się o ochronie przyrody ostatnio, to w aspekcie różnych ekstremalnych akcji, które paradoksalnie nie przydają popularności tematyce ekologicznej. Nie jest winą ludzi, że mieszkają w miejscowości, w której chcą żyć lepiej i wygodniej, jak w pozostałych regionach. Myślę oczywiście o słynnej sprawie obwodnicy Augustowa. Często zastanawiałem się nad tą sprawą i kilkoma jej podobnymi, bo w podobny sposób funkcjonują problemy i zagadnienia związane z ochroną przyrody w tropikach.Myślę, że warto wypracowywać w takich sytuacjach kompromis, bo nie sposób zamknąć ludzi w skansenach pod chlubnym sztandarem dbania o przyrodę. Kompromisy są w wielu przypadkach możliwe, jak dowodzą miejsca i tereny, gdzie dano ludziom alternatywę. W Augustowie do dzisiaj, jak mi wiadomo, takiej alternatywy, planu B, nie wypracowano. Nie sprzyja to ani dobrej atmosferze w temacie ochrony przyrody, ani wsparciu  ze strony miejscowych ludzi tej ochrony. Ekoaktywiści przyjadą i pojadą, a mieszkańcy i przyroda zostaną pozostawieni samym sobie.

17 lut 2011

DLACZEGO FUNDACJA?

Fundacje do niedawna cieszyły się w Polsce podejrzaną sławą. Z różnych przyczyn były traktowane z nieufnością. Dzisiaj jest to jedna z nielicznych form, obok stowarzyszeń, w której jest możliwe formalno prawne nawiązanie współpracy między działaniami prywatnymi a publicznymi, państwowymi. Założenie fundacji wiąże się z określonymi obowiązkami, ale i umożliwia współpracę na takich polach, na których nie jest ona możliwa w przypadku funkcjonowania firmy czy osoby prywatnej.
Dlaczego założyliśmy Fundację "Moja Dżungla"? Wyjaśnię, uprzedzając uwagi i pytania, ewentualne wątpliwości.
Przy działalności głównie edukacyjnej, publicznej , jaką prowadzi Projekt Ecotropicana, małe są szanse na uzyskanie dochodów z tej działalności, pozwalających na rozwijanie pomysłu Ecotropicany. W każdej sprawie, nawet dotyczącej pozyskania terenu na stałą działalność podmioty samorządowe czy państwowe nie są zainteresowane rozmową z prywatnymi przedsiębiorcami. Uwarunkowane to jest przepisami, zasadami unijnymi, itd. Fundacje i stowarzyszenia umożliwiają również dostęp i szansę na korzystanie z szerokich zasobów finansowych innych organizacji pozarządowych, pod warunkiem ścisłego wykorzystania tych zasobów na cele określone w planie działania.
Fundacja "Moja Dżungla", Projekt Ecotropicana od początku zawiera się w swojej działalności w obrębie tematów związanych ze światem tropikalnym, w szerokim tego słowa znaczeniu. Naszym celem jest jak najszersze propagowanie kultury oraz pokazywanie, przybliżanie stylu życia ludzi mieszkających na terenach powszechnie określanych światem tropików. Nasza, polska wiedza o życiu tam jest bardzo skąpa, zawiera się często do znanych stereotypów, kilku przeczytanych książek podróżniczych i znajomości kilku owoców tropikalnych.

Można zadać pytanie: po co nam wiedza o świecie oddalonym od nas o kilka tysięcy kilometrów?

Wiedza taka niesie za sobą możliwość przejęcia przynajmniej niektórych sposobów i form funkcjonowania, niezwykle korzystnych z punktu widzenia naszego funkcjonowania w rozpędzonej, zagonionej Europie. Tropiki to też ogromna skarbnica doznań zmysłowych, a w końcu to niespełniona tęsknota wielu z nas, ludzi żyjących w kraju, gdzie przez ponad pół roku panuje przejmujące zimno...

Nasze działania chcielibyśmy oprzeć w większości na funduszach pozyskanych, żeby dostęp do naszej wiedzy, działań był jak najszerszy, jak najpowszechniejszy, nie ograniczony zasobnością portfela tych, którzy mieliby ochotę nas odwiedzić.

Poprzez fundację chcemy włączyć się również w działania w krajach tropikalnych, na zasadzie partnerskiej wymiany kulturalnej. Niebagatelną część tych działań ma stanowić włączenie się w światowe programy ochrony lasów deszczowych. Pracujemy nad tym od roku, teraz poprzez fundację nasze możliwości znacznie się poszerzają.

To tylko niektóre z aspektów działania Fundacji "Moja Dżungla". W razie pytań, jestem do dyspozycji...:)

FUNDACJA "MOJA DŻUNGLA" DZIAŁA !!

Wreszcie! Po miesiącach poprawek w dokumentacji, zarejestrowaiśmy niedawno naszą fundację! Jest już wpis do KRS, jest NIP i REGON, słowem wszystko, co prawnie jest potrzebne do działania dla organizacji pozarządowej. Hurrraaa!

16 lut 2011

ZIMA, ZIMA, ZIMA...BRRRRR...

O rany, jak dawno mie tutaj nie było :). Styczeń, luty... tygodnie przemijają w zawrotnym tempie. Środek zimy, ale już wypatruję wiosny. Fajnie, że od czasu do czasu zaświeci Słońce, bo mróz, albo okolice 0 stopni nie służą mojemu dobremu nastrojowi. Dzisiaj świeci Słońce i życie staje się od razu piękniejsze :)

4 sty 2011

SYLWESTER 2010 I JUŻ PO...

Sylwester i po sylwestrze, game over :). Tak się umówiliśmy, że to właśnie ten dzień będzie kończył jeden cykl a zaczynał drugi, no to mamy, 2011 cykl roczny :). I niby wszystko zaczyna się od nowa? W sumie coś w tym jest, życie zatacza koła roczne, dzienne, cykliczne... Jaki był dla mnie 2010? INTENSYWNY, PEŁEN ŻYCIOWYCH ZWROTÓW, PODEJMOWANIA TRUDNYCH DECYZJI, PEŁEN WALKI... na przełomie z nowym rokiem za to uzyskałem, może odzyskałem wszystko, co okazało się tak ważne dla mnie wtedy, kiedy zacząłem je tracić...biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia, pracę, finanse, zaangażowanie... warto było podjąć to wszystko, żeby wszystko zyskać na koniec tego  zwariowanego dla mnie 2010 roku.

.............

A sama impreza sylwestrowa? Hmmm, najlepiej, jakby wypowiadali się uczestnicy, ale smsy z podziękowaniami sugerują, że oście byli zadowoleni :). Osobiście byłem tak skupiony na obsłudze technicznej zabawy, że wiele rzeczy z zabawy mi umykało. Na pewno miłą niespodzianką był pobyt w Eco ekipy TVN 24, która na żywo realizowała właśnie OD NAS, Z ECOTROPICANY,  wejścia sylwestrowe na antenę ogólnopolską z Poznania! To co założyliśmy, zrealizowaliśmy podczas tej zabawy - dobrze dobraną, bo chwaloną muzykę, ciepło, tepmeratura osiągała takie poziomy, że goście prosili kilka razy o wyłączenie ogrzewania :) :) :) dobre jedzenie, którego było tyle, że sporo jeszcze zostało... słowem, wygląda na to, że impreza przeszła do historii znowu jako udana :)

TAKIE RÓŻNE CODZIENNOŚCI...

TAKIE RÓŻNE CODZIENNOŚCI...
szybkie myśli z codziennego życia, zza kierownicy auta, z kolejki w sklepie, ze spaceru ulicami ...

MYŚLI Z HAMAKA - TAKIE RÓŻNE PRZEMYŚLENIA...

MYŚLI Z HAMAKA - TAKIE RÓŻNE PRZEMYŚLENIA...
Tutaj znajdziesz moje różne przemyślenia z chwil, kiedy akurat nic innego nie robię, tylko leżę w hamaku, na tapczanie,na trawie i myślę o różnych sprawach...