Znowu dawno mnie tutaj nie było:). Zmiana pracy, zmiana miejsca zamieszkania, to konieczność zaadoptowania się zupełnie nowych warunków, w każdym tego słowa znaczeniu. Kiedy wyjeżdża się praktycznie na stałe z założenia kilkaset kilometrów poza swoje rodzinne dotąd strony, wszystko jest nowe, obce, nawet powietrze, zapachy są inne niż w dawnym miejscu. Wielokrotnie obserwowałem, jak reagują zwierzęta wypuszczane do swojego nowego lokum w niewoli. Część najpierw ucieka, chowa się, nieruchomieje, łypiąc oczami na boki. Inne powoli, ostrożnie badają nowy teren, ich zmysły są napięte do granic możliwości. Człowiek ma, podobno, rozum, dzięki czemu nasze reakcje są przemyślane. Czy zawsze? Jak takie zwierzątko czuję napięcie nowej pracy, środowiska, nowej topografii miejsca zamieszkania. Wszystko obce, nowe powoduje, że zmysły i u mnie chodzą na wysokich obrotach. Tak było przez ostatni miesiąc. Dzisiaj? Już lepiej, spokojniej. Zacząłem poruszać się swobodniej w nowym obszarze, coraz wyżej i dalej sięgam wzrokiem, rozglądam się dookoła... etap wypuszczenia z pudełka chyba mam już za sobą :).
4 kwi 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)