6 rano, otwieram oczy i nad głową widzę błękit nieba, a od prawego okna w dachu oślepia mnie żółta kula światła... Słońce! Pootwierałem wszystkie okna, wpuściłem do domu mnóstwo świeżego, orzeźwiającego powietrza chłodnego poranka, i mnóstwo słonecznego światła... Legwan tylko czekał na okazję żeby wyjść z łazienki i ulokować się w plamie słonecznego ciepła, przesuwającej się po kanapie. Wyciągnięte łapy, poza zupełnego relaksu... 1,5 godziny później gęste chmury zasnuły w krótkim czasie całe niebo, a po dalszych kilku chwilach zaczął padać deszcz. Kto rano wstaje, temu... :)
16 maj 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz