CLICK HERE FOR BLOGGER TEMPLATES AND MYSPACE LAYOUTS »

19 paź 2010

KOSTARYKA - DROGA I PIERWSZY DZIEŃ!

Marzenia stały się faktem - kolejna wizyta w Kostaryce rozpoczęta :):):):):)!
10 godzin jazdy samochodem do Frankfurtu, kolejne 10 godzin w samolocie, międzylądowanie w Dominikanie z chwilą grozy, kiedy symulacja GPS na ekranach pokazała, że samolot ląduje... na pasie trawy wzdłuż pasa lotniska, czyli dokładnie rzecz biorąc... obok lotniska! Wrażenie koszmarne, kiedy widzisz jak pięknie samolot podchodzi do lądowania, widać zbliżający się ląd, lotnisko, pas, widzisz biegnące w dół cyferki wysokości i prędkości, uciekający pod maszynę pas lądowania, po czym nagle serce skacze ci do gardła, bo widzisz w ostatnich sekundach przed dotknięciem kołami, jak pas betonowy ucieka nagle spod samolotu i samolot kołami trafia w trawę! Na szczęście rozum i fakty szybko orientują cię, że maszyna toczy się jednak po betonie a nie po murawie, i że to upiorny żart programu symulującego lot na ekranie dla urozmaicenia czasu podróżnym.... uffff, rzeczywiście urozmaicił :):):):) Dalej nadchodzi czas na koczowanie 2 godziny w lotniskowym tranzytowym akwarium w środku dominikańskiej nocy, kiedy cała obsługa jest zaspana i ma zwolnione ruchy, wszystkim kleją się oczy do spania i nawet rytmy salsy i bachiaty z lokalnej telewizji nie są w stanie nikogo rozbudzić... to wszystko warto znieść, żeby 2godziny i 40 minut później zobaczyć niebywały wschód Słońca pomiędzy kominami chmur i ujrzeć wymarzony ląd pod samolotem. Jeszcze tylko kilka manewrów, denerwujące chwile w czasie manewrów we mgle, kiedy za oknem widać tylko kawałek skrzydła, a mam świadomość, że dookoła San Jose są wysokie góry, i nagle samolot wypada z chmur i odsłania się widok na domy, ulice, drogi i zielony, zielony las i pola okolic lotniska w San Jose :):):):) ! Można się ze mnie śmiać, ale ile razy mam bezpośredni kontakt z cudem techniki, jakim jest samolot, nie mogę wyjść z podziwu, jak konstruktorzy moga miec tyle zaufania do swojego dzieła, że odważają się puścić takiego giganta na 10 godzin w powietrze, nad wielką wodę, zakładając, że on musi dolecieć - tak po prostu, bo zatrzymać się, przystanąć, żeby poprawić kable czy dolać oleju lub wody do chłodnicy nie będzie gdzie... Strach? Pewnie tak to można nazwać, chociaż nie coś, co paraliżuje i uniemożliwia funkcjonowanie. Oczywiście, można sobie założyć, że aby zminimalizować ryzyko, nie latamy. Ale w ten sposób zamknięcie się w domu i nie wychodzenie na ulicę zminimalizuje ryzyko wypadku komunikacyjnego, a chodzenie schodami na ....naste piętro zminimalizuje ryzyko wypadku z udziałem urwanej windy... kwestia wyboru.... ;)

0 komentarze:

TAKIE RÓŻNE CODZIENNOŚCI...

TAKIE RÓŻNE CODZIENNOŚCI...
szybkie myśli z codziennego życia, zza kierownicy auta, z kolejki w sklepie, ze spaceru ulicami ...

MYŚLI Z HAMAKA - TAKIE RÓŻNE PRZEMYŚLENIA...

MYŚLI Z HAMAKA - TAKIE RÓŻNE PRZEMYŚLENIA...
Tutaj znajdziesz moje różne przemyślenia z chwil, kiedy akurat nic innego nie robię, tylko leżę w hamaku, na tapczanie,na trawie i myślę o różnych sprawach...