To kilka zdjęć z cudownymi motylami, o których pisałem wcześniej, że przez kilka tygodni żyły razem z nami, ciesząc oczy wspaniałymi barwami. Ja szczególnie upodobałem sobie Morho, którego widuję czasem w dżungli, jak połyskuje w locie niebieskimi skrzydłami. ten wspaniały potyl jest zwykle nieuchwytny, lepiej mozna mu się przyjrzeć dopiero po jego śmierci. Teraz miałem okazję zobaczyć go na żywo w bezpośredniej bliskości. To niewykłe, że po kilku dniach wszystkie motyle na tyle przyzwyczaiły się do obecności ludzi, że bez obaw siadały na nas lub pozwalały się wziąć na rękę z miejsca, gdzie akurat usiadły, a np. przeszkadzały. Szybko też zaakceptowały sadzanie je na miseczkach z jedzeniem, niemal natychmiast wyciągając trąbki i wysysając sok z owoców. Dzięki instrukcji Jacka Pałasiewicza, opiekuna owadów w poznańskim ZOO, dowiedziałem się, jak bez szkody dla ich delikatnych skrzydeł można chwytać i przenosić te zwiewne stworzenia. Chwytać nieraz ratunkowo, ponieważ zdarza się, że motyle klinują się nieszczęśliwie w szczelinach mebli, w kątach liści roślin, i tylko sprawna akcja ratunkowa może je z takich pułapek wyswobodzić. Ciekawa rzecz, mając ich kilka, wyraźnie zauważyć można było, które są mniej a które bardziej... bojowe :). Wyraźnie było widać dominację Caligo (to te z wielkim "okiem" na skrzydłach) nad Morho. Normalnie przepędzały Morho z miseczek z jedzeniem :).
Szkoda, że te piękne stworzenia nieuchronnie giną po kilku tygodniach. Po naszych pozostały pamiątki w postaci ich nadal pięknych, chociaż już martwych ciał :(.
Kliknij zdjęcie poniżej...
0 komentarze:
Prześlij komentarz